Dżemster w pytaniach i odpowiedziach, czyli taka o niekonwencjonalna informacja prasowa.
Dlaczego hipster? Jak dżem ma się do hipstera?
Cechy hipstera to wąsy, broda, grube oprawki okularów… Hipster nosi szelki i kapelusz, czyli to, co było modne kiedyś. Dzisiaj mężczyźni muszą być gładko ogoleni, oprawki okularów powinny być cienkie, wręcz niewidoczne, a stroje stonowane i jak najlepiej dobrane do siebie kolorystycznie. Dopuszczalnym wzorkiem na swetrze są romby, a nie renifer. Cechy hipstera to takie, można powiedzieć dziadkowe, staroświeckie, aczkolwiek ja wolę określenie – ekscentryczne. Hipster ma wszystko przejaskrawione. I może dlatego, że „zabija” na ulicy i w modzie nudę, tak bardzo przypadł mi do gustu. Hipster łamie stereotypy.
A co on ma takiego hipsterskiego poza wąsami?
Biorąc pod uwagę, że dżemy, ogólnie pojęte dżemy są „babciowe”, bo kto, jak nie babcia je robi, kiedy zabiera się za nie dwudziestoparoletnia osoba, to z natury rzeczy stają się one hipsterskie.
Dla mnie to wciąż mało…
Sam sklep internetowy wygląda jak z PRL-u. Wiadomo, że w PRL-u nie było sklepów internetowych, ale gdyby były, nie mam najmniejszych wątpliwości, że wyglądałyby właśnie tak.
Poza tym Dżemster pakowany jest częściowo w recyclingowe słoiki, których objętość zawsze jest inna. Cena hipstera obliczana jest z proporcji i generuje bardzo dziwne ceny, które, jeśli kończą się na „99” to tylko przypadkiem. Większość ma starannie wyliczone końcówki typu 34 grosze albo 78 groszy.
Poza tym pod „opakowaniem” recyclingowe wieczka zdradzają poprzedników Dżemstera, czyli produkty, najczęściej dżemy, które były w danym słoiku przed nim. No czyż to nie jest hipsterskie? Kupujesz bądź dostajesz taki Dżemster, otwierasz, a tam napis konfitura śliwkowa, albo majonez delikatesowy.
Twoja odpowiedź wydaje mi się nieco naciągana. Gdzie tu te „babciowe” cechy poza tym, że to dżem?
Jak już wspomniałam, ogólnie pojęte dżemy są „babciowe”. Babcie nie wiedzieć po co na dżemy nakładały szmatki, co z resztą dziś stosuje wiele obecnych na rynku producentów przetworów, tworząc w ten sposób wizerunek wyjętej z babcinej spiżarni konfitury. Dzięki takiemu „kapturkowi” produkt zawsze kojarzy się klientom z naturalnym i pozbawionym konserwantów, nawet jeśli taki nie jest.
Ale Dżemster nie ma zwykłych „szmatek”. On ma sweter! Dlaczego akurat sweter?
Dlatego, że zbliża się zima.
Dżemster ponieważ jest jak „babciowy” (żeby nie pomylić z babcinym) ma na wieczku takowe, wspomniane wcześniej „szmatki”, (zwane u nas „ubrankami”), które w jego przypadku akurat trafnie wskazują na brak konserwantów. Żeby było mniej zwyczajnie i „babciowo”, a bardziej ekscentrycznie i hipstersko ubranka te dobrane są pod daną porę roku i odbiorcę. W zimowej „kolekcji” znalazł się „Dżemster na narty”, który ubrany jest w sweter. Inny zimowy Dżemster „ubrany jest” w polar.
A odbiorca? Rozumiem, że odbiorcami są hipsterzy.
Tak, grupą docelową są hipsterzy, ale hipsterzy zdarzają się w różnych grupach społecznych i subkulturach. Wiadomo jak wygląda typowy korpo-hipster, ale czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wygląda hipster-dresiarz?
O mój Boże! Aż boję się pytać..!
Otóż hipster dresiarz nosi ortalionowy, szeleszczący dres, który szczyt swojej świetności przechodził na początku lat ’90. Taki też mamy w sklepie: Dżemster w ortalionie.
Zajrzałem do sklepu, a tam… Copywriting osobny dla każdego produktu?!
Tak! Każdy Dżemster, który trafił na półkę „PRL-owskieo Sklepu Internetowego” ma swój własny opis, dzięki czemu odbiorcy łatwiej się w nim odnaleźć i łatwiej dobrać go do konkretnej osoby, zwłaszcza, jeśli ma się on stać prezentem np. urodzinowym. Bo, jak głosi jego hasło reklamowe: Dżemster jest świetnym prezentem na pierwszą, jak i każdą kolejną osiemnastkę.
I tak jak lalki Barbie różnią się od siebie nie tylko wyglądem (kolor i struktura włosów, fryzura, makijaż), ale i stylem ubierania się, tak samo każdy Dżemster ma swoje „ubranko” i ma swoją „osobowość”. Ułatwia to wybór odpowiedniego słoiczka dla siebie lub osoby, którą chce nim obdarować.
Ale to mimo wszystko jest zwykły dżem!
Dżemster nie jest taki znowu zwykły. On aż zieje polskością! Jego bazą jest marchewka i jabłko. Pomijając fakt, że na rynku w ogóle nie ma dżemów z marchewki i jabłka, jest on mocno polski. Pamiętasz hasło reklamowe produktów Tymbark? „Tymbark zdrowy, tymbark nasz”. Nieco starsze dzieci, które bardziej niż napoje wolały wino tego samego producenta parafrazowały to hasło „Tymbark tani, tymbark nasz”.
Dżemster ma podobnie: Dżemster jest nasz, jest polski, ma w nazwie „ż” i zrobiony jest z tego, z czego nikt nie robi dżemów, a co jest przecież tak bardzo polskie! Zwłaszcza po tym, jak Rosja wprowadziła embargo na nasze jabłka, dzięki czemu o polskich jabłkach słyszał cały świat. Teraz tylko czekać, aż ktoś zrobi nam podobny myk z marchewką. To byłaby doskonała reklama. Wówczas można by wysłać owe jabłka i marchewki, już zareklamowane za granicę w formie Dżemstera. Dzięki temu mogłyby trafić również tam, gdzie nałożono na nie embargo!
A powiedź mi jeszcze na koniec, czy ty jesteś hipsterem?
W przypadku kobiet ciężko o hipsterskie cechy, zwłaszcza, że z hipsterami najbardziej kojarzone są wąsy, lub wąsy i broda. Z drugiej jednak strony, czy można określić inaczej kogoś, kto większość ciuchów w szafie ma odziedziczonych po babci i jej siostrze? I nie tylko chodzi w tym na co dzień, ale i pokazuje się w nich na blogu, nierzadko używając je jako głównego elementu stylizacji?
Poza tym mam okulary z bardzo grubymi oprawkami i to aż dwie pary: białe – bez szkieł (w sumie to nie tyle okulary, co same oprawki) i czarne. Od lat mam w planie wstawić szkła korekcyjne do okularów po dziadku, ale ciągle nie mam po drodze żadnego optyka, poza tym boję się, że jak w końcu zacznę używać okulary korekcyjne, które lekarz przepisał mi dokładnie 12 lat temu, poczuję się jak babcia. A to i dżemy przestanie już być hipsterskie, a stanie się „babciowe”!